Ewelina Wołosik
krawiec
wirtuozerią nożyczek 
nadaje 
płachcie słowotoku 
formę istnienia
precyzyjnie
 zszywa kawałki kontekstu 
koniecznie 
bez śladu łączeń
kunsztownie
 przyszywa słowa 
za duże 
nie zapną treści
pozostaje
 tylko 
sprzedać kreację
tyktyktyk
zegary chodzą 
d o p r z o d u
na dwóch nogach 
wymierzonym krokiem
w ich twarzach 
tyle minęło
lata zmagań 
sekundy namiętności
tylko Życie 
przekorna panienka
tym samym krokiem 
c o f a s i ę
niemy
słychać
 brzmienie istnienia 
gamę życia
nie słychać 
echa mojej osoby 
tonów moich myśli
jak
 odpowiedzieć przez
zaciśnięte bez 
silnie usta
nieMY
 ja
Świat pisany lewą ręką
wyuczona dłoń dorosłego 
nabiera 
dziecinnej bezradności
niereformowalne litery 
za nic 
mają sobie linie 
pęcznieją 
jak bańki mydlane
wędrujące po kartce 
wyrazy 
łączą się w absurdalne 
zdania
ułożone niepoprawnie 
nie chcą 
zawrzeć się w szyku
należy zmienić rękę 
i zamaszystym ruchem 
przekreślić
* * *
w twoich 
starych pantofelkach
podążam
 ścieżką 
twojej młodości
idealnie
 wpasowuję się 
w ślady 
twoich kroków
skręcam kostki 
na tych samych 
wypukłościach drogi
nie ustaję
kiedyś
 zzuję buty 
usiądę bosa
jak
ty 
babciu